Miało być trollowanie na kanapie we dwoje, bo przecież on na antybiotyku, a ja przeziębiona, a zresztą o sylwestrze kanapowym marzyłam od x lat.
Skończyło się dość nieoczekiwanie popasem po kokardę w siódemkę, a nawet w ósemkę, bo ósma osoba ujawniła się naszym znajomym dwa tygodnie temu na usg. Było świetnie, bez napinki, w zwykłych ciuchach, z przegapieniem północy - dopiero dzięki telefonom z życzeniami zorientowaliśmy się, że to cholera już nowy rok, zasnęłam na kanapie.
Szczęśliwego Nowego Roku w takim razie :)