7 minut kurcgalopem od domu mam taki widok.
Dziś zabrałam ze sobą obydwie najcięższe puchy, w analogu jeszcze nie łapię się w ustawieniach i dziwnym trafem wciąż ustawiam zdjęcia seryjne, zatem mam na przykład 5 zdjęć pod rząd wyliniałego kocura z wału nad rzeką.
I moje przemyślenia po przejechaniu się dziś autobusem kilka razy: kochany panie mechaniku, pan mi odda samochód wreszcie; choroba lokomocyjna nie mija z wiekiem oraz: jak ja studiowałam i jeździłam autobusami na uczelnię to byłam o wiele milsza i bardziej współpracująca ze wsółpasażerami, o. I kiedyś skrzypienie tej środkowej części autobusu nie doprowadzało mnie na wyżyny wkurwienia, jak dzisiaj.
jeny, jakie widoki?!
OdpowiedzUsuńa ja nie pamiętam, kiedy korzystałam ostatni raz z komunikacji miejskiej. heh.
wierzę..podzielam niechęć do komunikacji miejskiej, ale chyba apogeum mojej irytacji (pięknie mówiąc;)) mogę osiągnąć tylko na poczcie..:/
OdpowiedzUsuńuściski!
J.
Spacer po takiej okolicy powinien załatwić wszystko:)) Piękne widoki!
OdpowiedzUsuńJa często jeżdżę tramwajami, mieszkamy za blisko centrum, żeby jechać tam autem i szukać miejsca do parkowania, zwłaszcza że mój samochód to czołg prawdziwy ;) Ale autobusy, nienawidzę! Ugh!
OdpowiedzUsuńPoczta...dzięki Just, właśnie mi przypomniałaś o przyjemności, która mnie dziś czeka...
A widoki faktycznie fajne, dobrze się tu mieszka :)
widok rzeczywiście piękny... Jesienne spacery po tak pięknej okolicy musza być niezapomniane... mimo że tak blisko :)
OdpowiedzUsuńWidoki cudne :) Zazdroszczę tego galopu :)
OdpowiedzUsuń"Zazdraszczam" takiego widoku "na wyciągnięcie ręki, czy też nogi" ;)))
OdpowiedzUsuń