sobota, 4 sierpnia 2012

Po 6 tygodniach wróciłam z Pragi.
Bez macbooka, którego ktoś sobie "pożyczył" na wieczne nieoddanie. Chudsza o 4 kilo ze stresu. Chora. Bez tysięcy zdjęć, które były na macu. W tym szkolnych projektów na zaliczenie. Bez setek zdjęć, które miałam robić "po pracy, bo Praga taka piękna".
Pragę zawsze kochałam, a teraz nienawidzę.
Z plusów: w czasie długiego czeskiego weekendu byłam 4 dni w Barcelonie, zdjęcia wyszły cudne, ale ani razu ich nie obejrzałam. Wciąż są na karcie w aparacie.
Z plusów największych, prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie.
A nasz dom po 6 tygodniach jaki cudowny :)

poniedziałek, 25 czerwca 2012

pierwsze i jedyne

Z ubiegłej środy. Reszta wciąż w aparacie i czeka na zmiłowanie.
Nie ogarniam.



1

środa, 20 czerwca 2012

3 miesiące bez bloga

Da się? Da się.
A tymczasem - Praga, do końca lipca. Jest dobrze :) choć bez zdjęć dzisiaj.

środa, 21 marca 2012

linkuję bloga NieNie

Pewnie część z Was czyta bloga NieNie.
Blog dziewczyny (trzydziestolatki), Amerykanki, mamy 4 dzieci, z piątym w brzuchu, która w 2008 przeżyła katastrofę małego samolotu, i której ciało w 80% zostało poparzone. Niesamowita jest. 

Cytat z jej bloga:

Last week, Nicholas and I walked to his school to drop off his forgotten lunch.
He was on the playground for recess.
I spotted him and waved and he immediately ran over to me with friends in tow.
One friend came up with him, looked away and then ran away.
I acted like it was no big deal and Ollie (who always stands up for me)
asked him why he was leaving.

"She is scary looking, and I am scared of her" his friend announced.
Oliver said:
"This is my Mom and you are weird, she is just pregnant!!"

Nothing about scars, a fire, or burns.
Just a big belly was all that seemed odd about
the way I looked to my seven year old son.

 
http://nieniedialogues.blogspot.com/2012/03/family-presentation.html

Dzieciaki są super :)

wtorek, 20 marca 2012

wiosna, stare piosenki i czas

Podobno dzisiaj pierwszy dzień wiosny. Pamiętam, że rok temu też o tym pisałam i jestem w szoku, że czas zapieprza jak szalony, bo moim zdaniem nie minęło więcej, niż 3 - 4 miesiące.


Obraz 015

(Wbrew pozorom kot posiada tylne łapy. Posiada tez kręgosłup z gumy, stąd efekt kota-kaleki na zdjęciu)

Od rana gra mi Alanis Morisette. 


"Stare piosenki"...Połowa lat 90tych chyba? Jakoś pod koniec podstawówki. Nieźle.
Po spotkaniu z okazji 30tych urodzin koleżanki stwierdziłyśmy z dziewczynami, że od kiedy się znamy, czyli od 11 niemal lat, w ogóle się nie zmieniłyśmy. Tylko warstwa makijażu trochę grubsza niż kiedyś.

poniedziałek, 12 marca 2012

wizyta w środku aparatu

Macie czasem tak, że jednocześnie brakuje Wam słów, i cieszycie się jak dziecko? Bo ja tak miałam wczoraj. 
Byłam w środku aparatu fotograficznego :) :) :) Magia, co? :P 
W szkole jedną z sal zamieniono na wielki aparat otworkowy. Wszystkie okna zasłonięte dokładnie czarnym kartonem, z wyciętą dziurką wielkości pięciogroszówki. I kiedy oczy przyzwyczaiły się nam do ciemności - na ścianach, na suficie było to, co na zewnątrz :) 
Tylko odwrócone. 
Wiadukt, nasyp, pociąg, drzewa, auta... 
I dopiero teraz rozumiem, jak działa aparat. Bo w liceum chyba nie mieliśmy optyki na fizyce. A nawet jeśli mieliśmy, to lekcje fizyki były da mnie taką traumą, że wyparłam bardzo skutecznie ;) 
 Stałam w tej sali, patrzyłam na obrazy na ścianie i czułam się, jakby był dzień dziecka. I brakowało mi tchu z zachwytu. I zmieniałam przysłonę częściowo zasłaniając dziurkę w kartonie. 

 I robiłam później zdjęcie aparatem wielkoformatowym 



  wfa

i od razu je wywołałam w ciemni, i jest moc :) Do późnego wieczora skakałam wokół zdjęcia, pokazując mężowi coraz to nowe szczegóły, i ten cudowny efekt tilt shift, nad którym siedziałyśmy z koleżanką dobrą chwilę, kręcąc wszystkimi pokrętłami aparatu :)
wf

Za cudowną jakość zdjęć dziękuję mojej komórce.

czwartek, 8 marca 2012

niebiańska plaża

Na wysepce byliśmy 5 dni, z czego na niebiańskiej plaży leżeliśmy całe 10 minut.
Przez dwa lata wysepka stała się taka... turystyczna. Są już dwie asfaltowe drogi i coraz więcej bungalowów.
Nasza chatka puchatka na szczęście taka, jak 2 lata temu. Bambusowa, z materacem, moskitierą i zimną wodą w łazience.


Obraz 920 DSCF7846 Obraz 1046 Obraz 1063

I ulubiony kot przed buddyjską świątynią. Zen. 


Obraz 987

poniedziałek, 5 marca 2012

kiedy ostatnio jeździliście na jabłuszku?

My w sobotę. A wcześniej z piętnaście lat temu pewnie.
Oprócz jabłuszek były worki z sianem, deskorolka bez kółek i stare sanki. 
 DSCF8281

sobota, 3 marca 2012

love it or hate it

2 dni w "najbardziej sterylnym i europejskim" mieście w Indiach, jak dla nas wystarczająco. Może i wstyd przyznać, ale z ulgą odlatywaliśmy dalej.


Obraz 495 Obraz 032 Obraz 201

środa, 29 lutego 2012

37 godzin podróży i już w domu

Wróciliśmy z naszych najlepszych wakacji ever.
Ale tu zimno! Przez ostatnie prawie 3 tygodnie mieliśmy jakieś 35'C i full słońce :)

czwartek, 9 lutego 2012

plany na wtorek

Niesamowite, nie jestem podlotkiem ;) mam znajomych głównie w moim wieku, a już od kilku osób słyszałam  pytanie "A jakie macie plany na walentynki?". To drugie moje ulubione pytanie po "A jakie macie plany na sylwestra?" buahahaha.
Plany są takie, że spędzimy noc walentynkową czekając na samolot, obłożeni plecakami i sprzętem foto.
Aj lajk!

DSC_5530

środa, 8 lutego 2012

śpiąca królewna dziś

jedno z wielkiego, semestralnego projektu do szkoły, z backstage'u.
no to możemy lecieć na wakacje :))))
tn_1328697949941

piątek, 3 lutego 2012

minus 19

Kilka minut po 7 rano, 300 m od domu, osiemset warstw ubrań na sobie, Kraków jest piękny :)


DSC_9506

piątek, 27 stycznia 2012

znów szkolnie

Zamierzenie było ZUPEŁNIE inne, a z braku chętnych i odważnych modeli wyszło to.


drukmale

Cóż ;)

poniedziałek, 2 stycznia 2012

1+1 = 7 a nawet 8, czyli najlepszy sylwester ever ;)

Miało być trollowanie na kanapie we dwoje, bo przecież on na antybiotyku, a ja przeziębiona, a zresztą o sylwestrze kanapowym marzyłam od x lat.
Skończyło się dość nieoczekiwanie popasem po kokardę w siódemkę, a nawet w ósemkę, bo ósma osoba ujawniła się naszym znajomym dwa tygodnie temu na usg. Było świetnie, bez napinki, w zwykłych ciuchach, z przegapieniem północy - dopiero dzięki telefonom z życzeniami zorientowaliśmy się, że to cholera już nowy rok, zasnęłam na kanapie.
DSC_8394 DSC_8389 DSC_8426 DSC_8417 DSC_8419 DSC_8472 DSC_8399

Szczęśliwego Nowego Roku w takim razie :)