poniedziałek, 12 grudnia 2011

Dwa Żywioły

Sobotni wieczór, apartament na krakowskim Rynku, herbata z cytryną, dwie wyluzowane mamy, DWA ŻYWIOŁY i jedna struchlała z przerażenia - że zaraz coś się dzieciom stanie! przewrócą się! nabiją guza! spadną z łóżka! przygrzmocą głową w stół! - ja. :)
Delie i Ewa mnie uświadomiły, że COŚ się dzieje dopiero, kiedy zapada cisza.

DSC_6863

8 komentarzy:

  1. Bo tak właśnie jest, Ula ;-)

    Buzi! M.

    OdpowiedzUsuń
  2. ilustracja do wpisu - idealna:)))
    wszystkie zdjęcia są super!
    ściskam!

    OdpowiedzUsuń
  3. Następnym razem założę Waszym dzieciom zegarki z licznikiem kroków ;) Obawiam się, że moje biegi-prawie-wokół-Błoń mogą się schować ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Cudne Ula! Dziękuję za wszystkie :) I za spotkanie! Dwa żywioły. Nic dodać nic ująć :)

    OdpowiedzUsuń
  5. oj ta, jak jest cicho to jest niedobrze

    zazdraszczam szczerze spotkania ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Szybcy są, szybcy;)
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  7. szaleństwo zostało uchwycone;)) świetne dzieciaki..:))
    pozdrowienia!
    J

    OdpowiedzUsuń
  8. za dobrze wam tam w tym Krakowie, za dobrze! A już spotkanie w takim towarzystwie ... ech ;)

    Ula, cisza w przypadku dzieci nabiera nowego znaczenia ;)

    OdpowiedzUsuń