Książkowy oczywiście.
Ulubione miejsce w warszawskim domu moich rodziców - ściana w moim "panieńskim" pokoju.
Zastanawiam się, gdzie by je upchać w krakowskim mieszkaniu, i wiem, że się nijak nie zmieszczą. Zwłaszcza, że na krakowskim regale - na caaaałą ścianę wzdłuż i wszerz - i na półkach pod biurkiem i na szafce przy łóżku brakuje już miejsca. Może by tak piwnicę odgruzować?
I moje dwa odkrycia okołoksiążkowe z weekendu w Warszawie.
1. Księgarnia artystyczna bookoff! na Łuckiej 14. Architektura, design, fotografia. Przemiły pan tam pracuje, wnętrze fajne, okolica rewelacyjna. Nie byłam na Mirowie ho ho ho, kiedyś mieszkał tuż obok mój znajomy, i robiliśmy sobie wycieczki po okolicy, ale teraz jest jeszcze lepiej, bo dobudowano te wszystkie nowe biurowce i apartamentowce, które z perspektywy mega-zapyziałego podwórka z rozwalającą się kamienicą i "zakładem prostowania felg" (reklama wysprejowana na murze rozwalającego się garażu) wyglądają nieco surrealistycznie. Było za zimno na wyciąganie aparatu z torebki, nadrobię na wiosnę, obiecałam sobie.
2. Hurtownia książek anglojęzycznych na Grzybowskiej 37a. Obleśny halo-magazyn, wejście po rampie, winda towarowa, a w środku jest tyle książek, że przysiadłam z wrażenia... I to jest chyba jedyne miejsce w Wawie, które stacjonarnie sprzedaje przewodniki wallpaper-phaidon.
Zamierzam skorzystać z tych namiarów:))
OdpowiedzUsuńTylko pamiętaj, że uprzedzałam, ten budynek na Grzybowskiej jest naprawdę prze-prze-paskudny (chociaż w sumie... na zdjęcia w klimacie industrial jak znalazł) ;)
OdpowiedzUsuń