Bilans zeszłego tygodnia:
Trzy nowe siniaki na nogach.
Jeden palec u nogi stłuczony w czasie gry we freesbee i trzy razy grubszy, niż normalnie.
3 dodatkowe kilogramy.
4 polaroidowe zdjęcia (z czego jedno udane)
4 polaroidowe zdjęcia (z czego jedno udane)
To u mnie.
Jeden upadek z drzewa.
To u najmłodszego urlopowicza :)
Jedna łydka poszkodowana po upadku na schodach.
To siostra mojego męża.
Jeden gwóźdź wbity centralnie w piętę (znów!).
To u mojego męża.
Jedno przypadkowe przetrącenie żuchwy w czasie meczu podwórkowej ligi piłki nożnej.
To u męża siostry męża :)
Jedna zbudowana sauna. W ogrodzie. 100% Finlandii na Orawie :)
I jeszcze coś bezcennego czyli widok z łąki_prawie_w_sąsiedztwie.
no to miło było :)
OdpowiedzUsuńbez przygód się nie obejdzie nigdy... każdy wyjazd musi być okraszony ranami, sińcami no i ... dodatkowymi kilogramami :) U mnie jest podobnie... też zawsze coś przywiozę... mój mąż też :)
OdpowiedzUsuńBilans niczego sobie :) Pogratulować :p
Pozdrawiam serdecznie :)
Cudne to zdjęcie.
OdpowiedzUsuńPiękne to zdjęcie.
OdpowiedzUsuńDo zobaczenia:)
Oj, fantastyczne zdjęcie!
OdpowiedzUsuńTaki widok rekompensuje urlopowe "przygody".
OdpowiedzUsuń