wtorek, 31 maja 2011

pastelowo i dobrze

Pastelowo, bo tak. Bo muffinki jakieś takie różowe :) Nie wiem, czy wyszły, bo chwilowo przeżarłam się truskawkami i chyba nie wstanę do wieczora.
Dobrze, bo będę żyć ;) moja własna diagnoza okazała się trochę na wyrost. Ale po ostatnich wiadomościach postanowiłam biegać do lekarza naprawdę z byle g..., żeby nic nie przeoczyć.
Kamień z serca, wielkie uff i wielkie żarcie :)



_DSC0107 kopia

_DSC0109 kopia

_DSC0116 kopia

_DSC0126 kopia

Update po 10 minutach. Zdrowe muffinki truskawkowe z mąki pp i z fruktozą, jak to mawia mój znajomy, i to jest olbrzymi komplement, kick ass. Taaaaakie dobre! Jednak się dotoczyłam i spróbowałam.

czwartek, 26 maja 2011

Mama :)

Podobno jesteśmy podobne jak dwie krople wody.

Moje pierwsze pełne, świadome zdanie brzmiało: Udała się Ulcia mamusi! 


:)

_DSC0054
Na zdjęciu moja śliczna Mama i ja, rok chyba 1983.

Mamo, wielkie loooooooooooooooooooooove <3

wtorek, 24 maja 2011

pfff

Zeszły tydzień był jakiś dziwny.
Mega naładowanie akumulatorów w poniedziałek i wtorek, a w czwartek wiadomość ścinająca z nóg. 
Trzeba wierzyć, że będzie dobrze. Ale jakie to jest cholernie trudne :/

_DSC0043-tiltshift


_DSC0073-tiltshift


Ten tydzień zapowiada się jakoś spokojniej. Oby :)

czwartek, 19 maja 2011

here comes the bride

Sobota, Warszawa, upał, oczekiwanie. 
Dwa zdjęcia.

_DSC0025

_DSC0112

środa, 18 maja 2011

balonik di Praga

Jaki tam balonik, balonisko. Ale z mojej perspektywy był taki malutki. :)

_DSC0122

_DSC0124

_DSC0119

_DSC0126

_DSC0140

_DSC0145

_DSC0191

PS Przed snem napiszę sto razy: nauczę się porządnej obróbki, nauczę się porządnej obróbki, nauczę się porządnej obróbki, nauczę się porządnej obróbki, nauczę się porządnej obróbki, nauczę się porządnej obróbki, nauczę się porządnej obróbki, nauczę się porządnej obróbki...

láska

Miłość, znaczy ;-)
W Pradze byłam nie wiem, który raz. Wcześniej bywałam na jeden dzień, na dwa tygodnie, na weekend, na trzy tygodnie, latem i zimą, raz byłam wiosną, pamiętam jeden wyjazd, kiedy było chyba minus piętnaście. Nigdy nie było jakiegoś zawodu, czy rozczarowania. Zawsze było super. Ale nigdy jeszcze nie było takiego efektu WOOOOW, jak teraz, nigdy nie weszłam na Most Karola ze łzami w oczach ze szczęścia, nigdy nie wbiegłam (taaak!) po uliczkach Malej Strany na samą górę pod Hrad bez zadyszki, trzymając w jednej dłoni aparat a w drugiej kubek z kawą. Miałam to szczęście, że pojechałam tam "służbowo", a mimo to do 16 miałam czas na włóczenie się po mieście i siedzenie z otwartą buzią z zachwytu :) Po kilku miesiącach nastroju prosto z czarnej d*py, te dwa dni w Pradze dały mi takiego kopa endorfin, że ach. Niesamowite.
I już wiem, że gdyby nie splot kilku okoliczności, niefajnych i przynoszących wspomniany nastrój z czarnej d*py, to bym pewnie nie dostała takiej dawki radości z powodu wyjazdu do Pragi. Chyba wszystko dzieje się po coś. Albo tak sobie tylko wmawiam ;)



_DSC0108

_DSC0109

niedziela, 15 maja 2011

ach, jooooo

Na szybko, bo zawalona jestem robotą (wreszcie).
2,5 dnia w Pradze.
50 koron za Krecika.
1 zdjęcie na dziś. Dla Nany :)


_DSC0202

tam i z powrotem

Tam: mnóstwo rozmów telefonicznych na lotnisku, niecała godzina lotu, jedna mała kawa, 3 sztuki bagażu.

_DSC0077

_DSC0082

_DSC0083

Z powrotem: raport pisany na dwa laptopy, osiem godzin podróży, trzydzieści minut spóźnienia na kolejny pociąg, jeden wypity litr coli, 2 sztuki bagażu.

_DSC0368

_DSC0370

Kolejne wpisy  też będą o Pradze. Która mnie jak zwykle powaliła na kolana, ale teraz trzy razy bardziej, niż zwykle i dzięki której podładowałam akumulatory, które już ledwo dychały. ;) 

piątek, 6 maja 2011

strawberry fields forever

"Mogę się oprzeć wszystkiemu, z wyjątkiem pokusy". Nie pamiętam, kto to powiedział, ale cytat idealnie wpisał się w mój wczorajszy nastrój na zakupach. Miałam poczekać na PRAWDZIWE, polskie i tanie truskawki. No nie dałam rady ;) Szklarniowe truskawki przywiezione z Hiszpanii w tirochłodniach też są, wbrew pozorom, całkiem całkiem. Gdybym chociaż dostała po nich uczulenia. Ale nie! Są zajebiste :):):) Pierwszy truskawkowy głód 2011 zaspokojony.

_DSC0077-horz

czwartek, 5 maja 2011

35 mm szczęścia

I 1.8 radości ;)
Od wczoraj.
Od najulubieńszej Pani Fotograf.

_DSC0080

Pierwsze zdjęcia hmmm bardzo tematyczne :)

_DSC0072

_DSC0089


I jeszcze kolejne cudo :) od ubiegłego tygodnia przy kluczykach do samochodu.
_DSC0084

Zdjęcia korkociągu, flaszki i kota w żaden sposób nieobrabiane, jedynie zmniejszone. Obiektyw-cudo :)

Zdjęcie samego obiektywu też nieobrobione, ale z ciemnego obiektywu.


wtorek, 3 maja 2011

Before the frost

Od rana było szaro, pochmurno i brzydko. I lało. Zamiast umówionych wiosennych zdjęć z moją śliczną kumpelą, był spacer po najbliższej okolicy w zacinającym deszczu i w jesiennej kurtce z futrzanym kapturem.
A w związku z tym, że chyba w całej Polsce pada śnieg (do nas ma dotrzeć w nocy chyba),  a jedyny ciepły moment długiego weekendu trwał jakieś 30 minut, przestaliśmy żałować, że całą "majówkę" spędziliśmy w domu, każde przy swoim laptopie, z każdym kwadransem tracąc kolejne dioptrie w oczach ;) 

Tymczasem trochę zdjęć z dzisiejszego przedpołudnia. Zanim przyszedł przymrozek.

_DSC0127

_DSC0117

_DSC0113

_DSC0077

_DSC0078

_DSC0082

_DSC0080

_DSC0075

_DSC0069

_DSC0106

_DSC0109

_DSC0138

_DSC0111

_DSC0116

_DSC0115

_DSC0118

_DSC0087

_DSC0089

_DSC0136

PS Update. Nie spadł żaden śnieg! Jest zimno, ale słonecznie, ptaki w ogrodzie śpiewają jak szalone, nie jest źle :)