Od rana było szaro, pochmurno i brzydko. I lało. Zamiast umówionych wiosennych zdjęć z moją śliczną kumpelą, był spacer po najbliższej okolicy w zacinającym deszczu i w jesiennej kurtce z futrzanym kapturem.
A w związku z tym, że chyba w całej Polsce pada śnieg (do nas ma dotrzeć w nocy chyba), a jedyny ciepły moment długiego weekendu trwał jakieś 30 minut, przestaliśmy żałować, że całą "majówkę" spędziliśmy w domu, każde przy swoim laptopie, z każdym kwadransem tracąc kolejne dioptrie w oczach ;)
Tymczasem trochę zdjęć z dzisiejszego przedpołudnia. Zanim przyszedł przymrozek.
PS Update. Nie spadł żaden śnieg! Jest zimno, ale słonecznie, ptaki w ogrodzie śpiewają jak szalone, nie jest źle :)
a rośliny jakby niczego się nie spodziewały..:(
OdpowiedzUsuńpod koniec tego tygodnia ma być już o wiele cieplej:)całe szczęście..
uściski!
boję się, że wszystko, co zdążyło zakwitnąć, zamarznie :(
OdpowiedzUsuńtak pięknie ... i po co ten mróz?
OdpowiedzUsuńo, znam te miejsca!!!!:)
OdpowiedzUsuńpewnie, że znasz, myślę, że tamten spacer był niezapomniany ;) chyba tylko ja i K się wtedy nie zmęczyliśmy hahahahaha :)
OdpowiedzUsuń