Uwaga. Grafomania mode on.
Co roku czekam na ten moment. Niektórzy czekają na Boże Narodzenie, inni na wakacje. A ja na połowę kwietnia. Wychodzę z domu i WIEM, że to już! I wtedy dostaję obuchem w łeb i, odetchnąwszy pełna piersią, jestem na haju. No bo jak inaczej może być z takim widokiem? :)
Latam nad ziemią, jest cudnie. Chrzanić to, że dziś było +3'C, że nasza trawa ani myśli urosnąć i że pan z allegro chyba nie wysłał tego bukszpanu, za który zdążyliśmy już zapłacić.
A w ogrodzie też haj
Ulubiony kot sąsiadów okazał się kotką. W zaawansowanej ciąży. (To mi przypomina historię: moja stara kotka się okociła, jeden z kotków został wręczony jako prezent mojej przyjaciółce. Śliczny Garfield! A jaki łakomy i gruby był! Tajemnica łakomstwa i tuszy rozwiązała się cudownie któregoś dnia, kiedy przy Garfieldzie pojawiły się cztery małe rozkoszne nowonarodzone kociaki. Od tamtej pory przyjaciółka miała Garfieldzinę.)
Mamy też własne zwierzątko
Wiosna! Piękna. Czytając o lataniu nad ziemią w pierwszej chwili pomyślałam, że otworzyłaś tegoroczny sezon lotniczy ;)
OdpowiedzUsuńKalosze super. Własne zwierzątko - bezcenne. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńale fajne kolaze. Taki ogrodek to bezcenny skarb, marzy mi sie taki. Na razie musi wystarczyc balkon ;) W Krakowie wiosna przyszla znacznie szybciej niz w Warszawie, ostatni weekend bylam kilka chwil w Krakowie i moglam sie przekonac. Bylo pieknie i duzo cieplej niz w stolicy. i chodzilam tez jak na haju ;)
OdpowiedzUsuńbiałe kalosze są świetne! a taka historia przydarzyła mi się kilka razy m.in. z papugą, którą mój tato przywiózł kiedyś do domu oraz królikiem, który miał być Panią Królik ale okazał się być Panem Królikiem (;
OdpowiedzUsuńTu Martos
OdpowiedzUsuńUleczko a jak nazywa się wasz zacny zwierz domowy? może założycie hodowle? :D
piękna wiosna w Kraku, u nas (pod W-wą) jeszcze trochę zimno :)
PS. kalosze szałowe! bardzo glamur!
Nasze zwierzątko pozdrawia fanki ;)
OdpowiedzUsuńMartos, kiedyś miałam ślimaka i miał na imię Witek :) Niestety zgubił się gdzieś. T jeszcze nic, mjemu mężowi UCIEKŁ żółw :D
Kemotka, i jak Kraków?
Mru, w tę stronę chyba lepiej, przyjaciółka nie była przygotowana na koci czworaczki haha:) A propos kotów, to kurczę boję się że ta kotka wybierze nasz balkon na miejsce porodu, bo uwielbia do nas przychodzić. A my absolutnie nie możemy zaopiekować się małymi kotami, mimo, że mi się serce wyrywa do takich ;) mój mąż ma przepotężne uczulenie na koty, takie z duszeniem się włącznie :( A najgorsze, że nie wiem, czyja jest ta kotka, wokół jest sporo kamienic :(
Piękna ta Twoja wiosna
OdpowiedzUsuńMoja mama miała kocura o jakże męskim imieniu Lala i suczkę o imieniu Sproket. Wszystko "dzięki" sąsiadowi, który reklamował się jako chłop ze wsi, co się na zwierzętach zna i samozwańczo określił nam płeć obu zwierzaków ;o)
OdpowiedzUsuńWiosna wspaniała! Idę sprzątać balkon ;o)