Nie pamiętam, kiedy ostatnio byłam taka słaba.
Wprawdzie po wczorajszym przedpołudniowym 4-kilometrowym spacerze przeszło mi moje domniemane "zapalenie płuc" (ja z tych, co ma wszystkie objawy każdej choroby zawsze. Nanek pamiętasz moje "spadki cukru" i hipo-bądź hiperglikemię? hehe... no objawy miałam wszystkie!), ale przez resztę dnia zalegałam bez życia na kanapie.
Ale! powiedziałam "stop" antybiotykom, silnym lekom, i kuruję się sama, naturalnymi sposobami, z mamą na linii co dwie godziny. Jest powoooli lepiej ;)
Z naturalnych sposobów to najbardziej podoba mi się "kurowanie zatok" ciepłą solą wsypaną do skarpetki i położoną na czoło. Wyglądam szałowo.
skarpetki? sól? czoło? Heh, niezłe połączenie!
OdpowiedzUsuńzdrowiej :)
Najlepszy sposób na łagodny ból zatok, serio serio ;)
OdpowiedzUsuńKuruj się Ula:)
OdpowiedzUsuńU mnie najlepszym sposobem na zatoki (i poprawienie odporności) okazała się operacja tychże;)
Oj wiem Delie, Nana mi kiedyś opowiadała o Twoich zatokach, ała, i operacji, ała. U mnie na szczęście to przebiega bardzo łagodnie i raz w roku mniej więcej, w ostateczności pomaga antybiotyk :)
OdpowiedzUsuńTo dobrze. Bo ja osiągnęłam ten poziom wtajemniczenia, że mdlałam z bólu. Operacja przywróciła mi życie normalne.
OdpowiedzUsuńOch, to szybkiego kurowania! Sól w skarpecie na czole - cudne :)
OdpowiedzUsuńMleko z masłem i miodem to najskuteczniejsze antidotum na wszelakie infekcje typu grypa... żaden antybiotyk nie dorówna tej miksturze... al jeszcze z odrobiną czosnku... działa cuda :)
OdpowiedzUsuńEwa, no naprawdę, to rozgrzewa zatoki i pewnie szybciej te wszystkie zalegające świństwa spływają. Nie musi być skarpetka. Ważne, żeby sól się nie wysypała ;)
OdpowiedzUsuńAnuszka, ja teraz unikam nabiału jak jestem przeziębiona. Ale czosnek zawsze ;) No i...babciny sposób na wszelkie choróbska, utarta marchewka z utartym jabłkiem ;)
Ula, zdrówka!!!
OdpowiedzUsuńZdrooooooowia!!!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńTa sól w skarpecie... Hmm, muszę wypróbować. Ze skarpetami to wiem, że trzeba napchać do nich (wełnianych!) pokrojonych w plastry cytryn! Działa przeciwgorączkowo! Naprawdę!
OdpowiedzUsuńNezi, dzięki. Miło, że tu zaglądasz. :)
OdpowiedzUsuńMaggie, następnym razem spróbuję z cytrynami ;) Ja w ogóle od jakiegoś czasu jestem fanką naturalnych babcinych sposobów przy lżejszych chorobach. Nigdy nie zapomnę, jak cztery dni po ślubie przyjechała do mnie moja świeżo upieczona teściowa i stawiała mi bańki :) Integracja na całego :)
czy już lepiej się czujesz? mam ślinotok po tych zdjęciach ;)
OdpowiedzUsuńPodobno osłuchowo czysto, a że mnie dusi jak jasna cholera, to "kiedyś przejdzie" :) Ale generalnie lepiej.
OdpowiedzUsuńJa mam ślinotok ile razy otwieram dziś lodówkę - wczoraj mieliśmy gości na kolacji i przywieźli taaaaaki deser, że ojezu. Niestety obiecałam mężowi, że mu trochę zostawię i nie mogę zjeść już ani trochę więcej ;)