Piątkowy wieczór zaliczamy do baaaardzo udanych.
Para znajomych, domowa pizza, truskawkowo-sernikowe haagen - dazs, kajmakowy pischinger, rozmowy do 1:30 (chyba prawie nas namówili na kupno/wzięcie psa) oraz to, co znaleźliśmy w sobotni poranek na kuchennym stole.
Motto na sobotę brzmiało: In aqua sanitas :)
fajne są takie poranki
OdpowiedzUsuńbrakuje mi ich ...
Truskawkowo-sernikowe Häagen-Dazs! Pysznie. Na jakiego psa znajomi Was chyba prawie namówili?
OdpowiedzUsuńEwo, na jakiegokolwiek ;-) Z tym, że i tak psa nie będzie, bo a) mieszkamy w bloku a ogród przymały; b) ja wolę małe psy, a mój mąż duże; c) mój mąż jest alergikiem.
OdpowiedzUsuńMagda, oj fajne, tylko czemu takie bolesne ;)