środa, 2 lutego 2011

Minä rakastan Suomea

Czyli Kocham Finlandię.
Tydzień w czerwcu 2010.
Helsinki, Espoo, Tampere, Turku, Karkkila.
Niesamowity kraj. Prawdziwa dzika przyroda + niesamowita architektura + docenianie designu na każdym kroku. 
Białe noce. O północy siedziałam w knajpianym ogródku z okularami przeciwsłonecznymi na nosie :)
I nasi fantastyczni fińscy przyjaciele. Za 1,5 tygodnia znów się widzimy! Tym razem w Krakowie.

Zdjęcia robione zwykłą cyfrówką - lustrzankę kupiłam dopiero 2 czy 3 miesiące później, trochę obróbki w picasie; nawet nie mogłam zaokrąglić większości zdjęć, bo program do obróbki padł przy tych zdjęciach po pierwszych pięciu sztukach (podobnie miałam z innymi zdjęciami robionymi tą cyfrówką, więc może on nie lubi zdjęć z nie-lustrzanek?). 
Więc zdjęcia absolutnie nie-do-zachwycenia, ale może akurat kogoś zainspirują do spędzenia wakacji w Finlandii. Polecam z całego serca!

Najpierw Helsinki.





A propos designu na każdym kroku:


Helsinki nas trochę... nie to, że rozczarowały... zaskoczyły :) Są naprawdę niewielkie i gdybym nie wiedziała, gdzie jestem, nie pomyślałabym, że to STOLICA.

Z serii "coś starego w Finlandii" (koleżanka, która przeprowadziła się tam za mężem ma teorię, że kiedy w Europie kwitła już kultura i sztuka, to Finowie siedzieli w saunie :) ) - twierdza Suomenlinna (po fińsku to "Twierdza Fińska"; a po szwedzku "Twierdza Szwedzka", Sveaborg - Finowie i Szwedzi nie pałają do siebie jakąś wielką miłością. Zresztą pierwsze, co nas po fińsku nauczyli 6 lat temu nasi fińscy przyjaciele, to, łagodnie tłumacząc, "cholerni Szwedzi". Ach, jestem królowa offtopów!) – położona na grupie sześciu wysp niedaleko brzegu. Dawniej miała za zadanie bronić Helsinek od strony morza. Teraz mieszka na wyspach ok. 800 osób, a poza tym twierdza jest atrakcją turystyczną ze sporą ilością kawiarni i knajpek oraz jednym sklepem spożywczym, wyglądającym naprawdę niczym GS Społem. Na główną wyspę odpływa z helsińskiego portu prom, rejs trwa jakieś 20 minut. Uwaga na żarłoczne mewy.




 I moje chyba ulubione zdjęcie.

To prawdziwa twierdza, zatem pełna zakamarków


i strasznych lochów ;) 
A w drodze powrotnej - prawdziwa niespodzianka, powrót na ląd jachtem! Który właśnie wracał z wyprawy z północnofińskiego pojezierza. Dla mnie, córki zapalonych żeglarzy, coś cudownego - nawet pomimo faktu, że ja żeglarką nie zostałam. Zniechęcił mnie oblany egzamin na patent, w czasie którego przepłynęłam po człowieku za burtą (za człowieka za burtą robił kapok).


W domu naszych przyjaciół prawdziwa uczta: renifer. Starałam się nie myśleć o Rudolfie. Był przepyszny...


A później po raz kolejny Helsinki - tym razem by night. Te zdjęcia zrobiłam koło północy.



Kolejnego dnia - Tampere. Miasto typowo uniwersyteckie. Studenci jeżdżą na rowerach :)





I jeszcze wieża w Tampere z cudownym widokiem. Takim pure Finnish :)


A później było clou programu. To, na co czekaliśmy od 5 lat :)
Juhannus. Noc Świętojańska. Celebrowana w Finlandii bardziej, niż Sylwester. Jakieś 100 razy bardziej :)
W czasie Juhannusa fińskie miasta pustoszeją, autentycznie. Kto żyw, jedzie do mokki, odpowiednika czeskiej "chalupy", rosyjskiej "daczy" czy naszej "działki". 



My mieliśmy wielkie szczęście być w Noc Świętojańską w takim miejscu:


 I to prawda, że po saunie najlepsza na świecie jest kąpiel w zzzzzimnym jeziorze!

W kwestii architektury - zachwycający kampus Otaniemi autorstwa Alvara Aalto



Na pożegnanie katedra w Turku (zdaje się, że najstarsza w Finlandii)



A tuż przed wylotem do PL jeszcze krótka sesja cat-walkingu ;)


11 komentarzy:

  1. Cudne zdjęcia. Aż się chce pojechać i zobaczyć to na własne oczy. Od jakiegoś czasu w głowie kiełkuje mi pomysł, żeby zwiedzić Skandynawię. Zobaczymy :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Aaaaale klimat! Uwielbiam Skandynawię. Żałuję, że z moich dwóch wypraw do Szwecji mam tak mało zdjęć.
    Wspaniałe zdjęcia, niektóre wprost wyborne! Pierwsze, to z wiosłami, z pomostem, drzewami na jeziorze i drewnianymi schodami. I cała historia świetna. Aż się chce tam jechać!

    OdpowiedzUsuń
  3. Oj tak, cała Skandynawia jest moim marzeniem. Żeby fiordy jadły z ręki ;)
    Jak się uda, to w przyszłym roku zwiedzimy Laponię.

    Że też nie kupiłam lustrzanki wcześniej, ehh.

    OdpowiedzUsuń
  4. I to nie są zdjęcia do nie zachwycania!Chyba żartujesz albo ja jestem dziwna, bo zachwyciłam się baaaaaaaaaaaaaaaaaaaaardzo!!! Marzy mi się podróż w tamte rejony, ale wybrałabym w pierwszej kolejności któryś z krajów skandynawskich, uwielbiam tamten klimat (mieszkać tam za żadne skarby nie chciałabym, za dużo się o niej naczytałam i nasłuchałam od ludzi, którzy tam żyją), ale spędzić jakiś czas baaardzo bym chciała! Nigdy nie byłam.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja chciałabym w Finlandii mieszkać przez jeden rok, żeby na własne oczy zobaczyć te króciutkie dni. Bo dłuuuugie noce już zaliczone ;)
    Do Szwecji też mnie ciągnie, to przez te szwedzkie kryminały...

    OdpowiedzUsuń
  6. Ula, spróbuję odnaleźć zdjęcia takiego fotografa, profesoora fotografii z Helsinek, który przewspaniale fotografuje przyrodę+człowieka. Pełen zachwyt. W Fin. byłam i jeszcze wrócę :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Znajdź zdjęcia, koniecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Zdjęcia przepyszne i wcale świetne!!! Ja Skandynawii prawie wcale nie znam. Szwecję pobieżnie... O Finlandii marzę, o Norwegii... O takiej podróży przez Skandynawię. Cóż, wszystko przed nami...
    A mistrz Aalto - dzielę zachwyt!

    OdpowiedzUsuń
  9. Ulu, mam prawie identyko jak Ty dwa zdjęcia z Helsinek :D i to z wieży w Tampere też :P
    cudownie się to wspomina :-) i te białe noce... niesamowite
    Martos

    OdpowiedzUsuń
  10. Ula, dziewczyny... ja tu mieszkam..."wszedzie dobrze, gdzie nas nie ma". Juhannus jest fajny jak sie ma möki, jak sie zostaje w miescie to to lepiej nie mowic ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Emilia, ja właśnie Ciebie cytowałam z tym, że Finowie siedzieli w saunie, jak w Europie już hulała sztuka i kultura :-) Napisałaś to kiedyś na W. :)

    OdpowiedzUsuń