Mam nadzieję, że kiedyś tam zamieszkam :) A są takie plany :) Kocham to miasto, spędziłam tam pół dzieciństwa, najcudowniejsze wakacje i ferie :) Mam tam kochaną rodzinkę i wiele cudnych wspomnień :)
Ja Kraków polubiłam po dwóch latach mieszkania tu. Ale kumpela, która odwiedziła mnie w lecie, była naprawdę w szoku, że w ciągu kilku lat, które minęły od jej ostatniej wizyty w tym mieście, tak wieeele się zmieniło na plus. Była oczarowana i zachwycona. Z zapyziałego miasta Kraków zmienił się w żyjące miejsce z klimatem, jakiego nie ma nigdzie indziej. A Nana stwierdziła, że pewnego dnia na Freta w Wawie poczuła się jak w Krakowie - znając jej miłość do Warszawy, to był wielki komplement :)
Oj, Kraków jest moją niespełnioną miłością... Kiedyś bym powiedziała, że nieuleczalną, ale Warszawa mnie jednak uleczyła ;-) Sentyment pozostał, masa wspomnień... Kraków kocham. Ale chyba już go nie znam tak dobrze jak kiedyś... I coraz mniej lubię do Krakowa jeździć, bo to trochę jak spotykać dawnego kochanka ;-) Rozdłubywanie ran... Bo kiedyś myślałam, że jest mi przeznaczony :-)
Zaglądam wstecz i komentuję, komentuję, komentuję... Bardzo lubię Tu być. I szarości lubię :-)
Byłam w Krakowie raz i się zawiodlam. Czekam Na kolejna szanse.
OdpowiedzUsuńSpokojnej nocy ...
Mam nadzieję, że kiedyś tam zamieszkam :) A są takie plany :) Kocham to miasto, spędziłam tam pół dzieciństwa, najcudowniejsze wakacje i ferie :) Mam tam kochaną rodzinkę i wiele cudnych wspomnień :)
OdpowiedzUsuńJa Kraków polubiłam po dwóch latach mieszkania tu.
OdpowiedzUsuńAle kumpela, która odwiedziła mnie w lecie, była naprawdę w szoku, że w ciągu kilku lat, które minęły od jej ostatniej wizyty w tym mieście, tak wieeele się zmieniło na plus. Była oczarowana i zachwycona. Z zapyziałego miasta Kraków zmienił się w żyjące miejsce z klimatem, jakiego nie ma nigdzie indziej.
A Nana stwierdziła, że pewnego dnia na Freta w Wawie poczuła się jak w Krakowie - znając jej miłość do Warszawy, to był wielki komplement :)
Oj, Kraków jest moją niespełnioną miłością... Kiedyś bym powiedziała, że nieuleczalną, ale Warszawa mnie jednak uleczyła ;-)
OdpowiedzUsuńSentyment pozostał, masa wspomnień... Kraków kocham. Ale chyba już go nie znam tak dobrze jak kiedyś...
I coraz mniej lubię do Krakowa jeździć, bo to trochę jak spotykać dawnego kochanka ;-) Rozdłubywanie ran...
Bo kiedyś myślałam, że jest mi przeznaczony :-)
Zaglądam wstecz i komentuję, komentuję, komentuję...
Bardzo lubię Tu być. I szarości lubię :-)